Zimowisko wędrowne

Warning: Attempt to read property "post_excerpt" on null in /usr/home/rdmmst/domains/cms.radom.zhp.pl/public_html/wp-content/themes/hueman/parts/post-formats.php on line 112

W czwartek (20.02) wyruszyliśmy z Łagowa. Tego dnia naszym celem było dotarcie do schroniska w Nowej Słupii, a po drodze wizyta w Muzeum Gór Świętokrzyskich na Świętym Krzyżu. Pełni energii i głodni wrażeń wyruszyliśmy szlakiem, przemierzając pola, lasy i rzeki. Pomimo pozornie wiosennej pogody miejscami napotkaliśmy całkiem sporo śniegu. Końcowym punktem wędrówki było podejście na Św. Krzyż, które ze względu na tempo, które sobie obraliśmy trochę dało nam w kość. Niestety, okazało się że Muzeum jest już nieczynne więc udaliśmy się do Nowej Słupii. Po zostawieniu plecaków w schronisku wybraliśmy się na zwiedzanie tej przeuroczej miejscowości. Zahaczyliśmy oczywiście o świeżo otwarty sklep samoobsługowy, który w tamtych dniach stał się centrum życia okolicznej ludności. Po zakupach zabraliśmy się za gotowanie. Wieczór jak na harcerzy przystało, spędziliśmy na grach rozwijających myślenie i spostrzegawczość oraz tradycyjnych śpiewankach. Śmiechu jak zawsze było co nie miara.

Dzień II rozpoczęliśmy od ponownego wspięcia na klasztor. Potem zmierzaliśmy ku najwyższemu szczytowi Gór Świętokrzyskich czyli Łysicy. Po drodze minęliśmy kila malowniczych miejscowości. Nie obyło się bez skrócenia sobie drogi przez środek błotnego pola i bagno. Po 23 km wędrówki busem przedostaliśmy się do Bodzentyna. Tam czekało na nas ciepłe schronisko i obiad. Pomimo zmęczenia nie odmówiliśmy sobie kolejnych zabaw i śpiewanek.

Dnia III postanowiliśmy dać odpocząć naszym plecom i nogom i zrobić sobie wycieczkę do Ujazdu, w którym znajduję się piękny zamek Krzyżtopór (za czasów świetności: 365 okien, 52 komnaty, marmurowe koryta dla koni i akwaria w sufitach). Nieco powątpiewając w powodzenie misji ale pełni nadziei ruszyliśmy szukać transportu. Rzeczywistość nas zaskoczyła i po całkiem krótkim czasie zabrał nas autobus pełen harcerzy z Warszawy. Po zwiedzeniu zamku udaliśmy się do miejscowości obok nadal licząc na życzliwość przejeżdżających. Nie poszło już tak łatwo. Z kilkoma ciekawymi przygodami udało nam się w końcu wrócić do Bodzentyna na kolację z postaci pysznej pizzy Kukuryku (polecamy pizzerię Fantazja na Rynku).

Ostatni dzień upłynął na wędrówce na Wykus i do Wąchocka, skąd wszyscy szczęśliwie dotarli do domu. Zachęcam do obejrzenia relacji filmowej, która jest namiastką tego co robiliśmy przez te 4 dni. Przygód było zaskakująco dużo.